Patrzę na ciebie
Czym wyróżnia się tegoroczny zestaw od tego sprzed trzech lat?
Przede wszystkim, zaszła zmiana w perspektywie, z jakiej artyści patrzą na współczesnego człowieka. Bo bez wątpienia najliczniejszą grupę obrazów stanowią te skoncentrowane na ludzkiej figurze, abstrakcja jest w zaniku.
Wydaje mi się, że to efekt coraz szybszego tempa rozwoju nowych technologii, a w następstwie – gwałtownymi przewartościowaniami obyczajowo-mentalno-etycznymi. Rozglądamy się dookoła, szukając wzorców i pewników, na których można by się oprzeć. Nie inaczej z artystami.
Jeszcze kilkanaście i kilka lat temu wielu twórców penetrowało zakamarki własnej psychiki i emocjonalności. W malarstwie na plan pierwszy wysuwała się tendencja określana mianem neo-surrealizmu. Powstawały obrazy wsobne, egotyczne. Swoisty wizualny eskapizm, w którym manifestowała się niechęć wobec coraz bardziej skomplikowanej codzienności.
W tegorocznych propozycjach rzadko pojawiają się tego typu wyprawy do podświadomości czy rozgrzebywanie własnej (nad)wrażliwości. Więcej jest konkretu.
Po raz kolejny w historii sztuki obserwujemy boom figuracji, na szczęście o bardzo zróżnicowanych obliczach. Od hiperrealistycznej wierności (niektórzy artyści są wirtuozami warsztatu, jak niegdyś), poprzez delikatne, impresyjne odtwarzanie rzeczywistości, aż do ekspresyjnej deformacji wspomaganej drapieżnym rysunkiem i jaskrawą paletą.
Zda się – artyści szeroko otworzyli oczy na świat. Znowu. Przekładają na malarstwo to, co widzą w dalszym czy najbliższym planie, bez zbytniego kombinowania i wikłania się w wielopiętrowe podteksty. Jednak nawet najbardziej „czytelna” sztuka zawiera podskórne komunikaty.
Odnoszę wrażenie, że ten powrót figuracji to podświadoma (świadoma?) reakcja na agresję techniki, tak bardzo odhumanizowującej nasze życie, że przestajemy je czuć, smakować, badać. Bo coraz intensywniej zanurzamy się w świat wirtualny, coraz mniej zwracając uwagę na ten realny.
Tymczasem twórcy – w mniej lub bardziej dobitny sposób – na powrót uczą nas... patrzeć. Na człowieka, którego można dotknąć, przytulić, wymienić spojrzenie.
Patrzę na ciebie, człowieku.